Iran, ZEA, Oman 2014 – dzień 27

8.30 – 14.00, Sharjah 47 km.

Dzisiaj kończy się nasza przygoda z Półwyspem Arabskim. Odstawiamy 4 osoby z ekipy do hotelu w dzielnicy Deira (odlatują jutro do Polski), a my jedziemy do portu załadować się na prom.

Pojawiamy się w porcie około południa, ale okazuje się, że formalności musimy załatwić gdzieś w Sharjah u agenta celnego. Wracamy do miasta, znajdujemy biuro agenta i ruszamy z biurokracją. Pierwsza informacja jest taka, że dzisiaj już nam się nie uda wjechać na prom. Zupełnie się z tym nie zgadzamy; rozpoczynają się nerwowe i głośne pertraktacje. Po dłuższej konwersacji udaje się nam być „dopisanym” do listy pasażerów. Ponoć należało się zgłosić do agenta już wczoraj, aby nie było problemów. Niestety mimo, że ZEA pretendują do bycia bardziej europejskimi niż my na starym kontynencie to biurokracja jest tutaj potężna i uniemożliwiająca normalne działanie. Jeszcze daleko im do nas.

Po godzinie mam odpowiednie papiery i wracamy do portu. Tutaj rozpoczyna się następna walka z urzędnikami i kolejne opłaty, które zbierają się w pokaźną sumkę. Okienko, stempelek, opłata, okienko, opłata, stempelek, stempelek okienko itd, itp. Ostatecznie o 17.00 wjeżdżamy na prom i szczęśliwi, że uda nam się wypłynąć w czwartek (następny rejs był w niedzielę) idziemy na ostatni posiłek do pobliskiego lokalu.

Prom wyrusza o 20.00. Irański kapitan wskazuje nam osobiście miejsca do spania. Przed nami ponad 12 godzin rejsu do Bandar Abbas.

Nocleg na promie.