Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 21

7.30 – 18.30, Jarshan Grosh (Tadżykistan)

Żegnamy się z gościnnym dyrektorem szkoły i zmierzamy do Khorog. Jeszcze rozważamy zdobycie wizy afgańskiej i chociaż krótkie odwiedziny w tym kraju. Niestety widoki po drugiej stronie Panju nie napawają optymizmem. Bardzo długie odcinki drogi są zmyte i niemożliwe do pokonania. Teoretycznie gdybyśmy otrzymali wizę to pozostaje nam tylko wizyta w granicznej wiosce lub ponowna droga do Iskhashim i również tylko wizyta w tym mieście. Takie odwiedziny Afganistanu nie mają sensu.

W Khorog odwiedzamy jeszcze afgański konsulat, który jest zamknięty – przecież jest piątek, wolny dzień dla muzułmanów. Wszystko już jasne, Afganistan odwiedzimy innym razem.

W mieście trafiliśmy na dzień odwiedzin nieśmiertelnego prezydenta Tadżykistanu – Emomali Rahmona. Można krytykować go jako autorytarnego władcę, ale dopóki sprawuje rządy to w tym państwie jest spokój, a ekstremiści islamscy są traktowani jako przestępcy. Od początku sprawowania władzy walczy z ekstremizmem i efekty tego są widoczne. Mimo, że Tadżykistan jest najbardziej muzułmańskim krajem regionu to islam nie przenika tak każdej sfery życia jak w innych krajach.

Oprócz „spotkania” z prezydentem zasięgnąłem również języka o dolinie Bartang. Tutaj nowiny nie były dobre. Trasa jest zalana i mamy małe prawdopodobieństwo jej przejechania.

Rzut oka na mapę i już wiem którędy pojedziemy; jest Droga Roshtqala. Przebiega na południe od zasypanej Pamir Highway i wypada na nią w okolicach Jelandy.

Początkowy czterdziestokilometrowy odcinek jest asfaltowy, ale później na szczęście zmienia się w to co lubię. Trasa jest niesamowicie piękna i urozmaicona. W początkowym odcinku w miarę prosta, przebiega doliną rzeki Shakhdaria, później wspina się na przełęcze, pokonujemy kilka większych brodów. W takich rewelacyjnych okolicznościach natury dojeżdżamy do sioła Jarshan Grosh. Za wioską zatrzymujemy się na biwak, ale nie jest nam dane rozłożyć namiotów ponieważ pojawia się miejscowy gospodarz i zaprasza nas do siebie.

Pan Ahwaz częstuje nas kolacją; rozmowy trwają do późnego wieczora. Warto pokonywać tysiące kilometrów dla takich wspaniałych chwil. Gospodarz sposobi również dla nas miejsca noclegowe. Osobne pomieszczenie z wygodnymi materacami. Kończy się fascynujący dzień.

Nocleg u Pana Ahwaza.