8.00 – 18.30, Gogui (Mauretania)
Żegnamy gościnne progi „Sleeping Camel” i ruszamy dalej w podróż. Zanim wyjedziemy z Bamako odwiedzamy jeszcze raz miejscowy targ i kupujemy tradycyjne malijskie pamiątki.
Z Bamako wyjeżdżamy tą samą drogą, którą wjeżdżaliśmy, ale zaraz w miejscowości Kati nie skręcamy na Kitę tylko jedziemy główną trasą na Diemę i Nioro.
Poruszamy się główną trasą prowadzącą do Mauretanii; powinno być szybko i sprawnie, niestety odcinek od Kati do Didjeni to same dziury w asfalcie i bardzo niska średnia przejazdu. Zawsze lepsza jest droga pustynna, szutrowa lub każda inna w terenie niż jazda po asfalcie z ogromnymi dziurami. Toczymy się tak przez 175 km., ale za Didjeni się poprawia i przyspieszamy.
Przed granicą wydaję ostatnie franki i dojeżdżamy na posterunek w Gogui. Wyjazd z Mali jest szybki i bezproblemowy; tylko stemple w paszport, okazanie „laisser-passer touristique” na samochód i jedziemy dalej. Do posterunku mauretańskiego trzeba trochę dojechać; jesteśmy tam o godzinie 18.00, ale okazuje się, że nie możemy wjechać do Mauretanii gdyż nikt nie wydrukuje nam wiz. Osoba od obsługi komputera już nie pracuje więc musimy przenocować na posterunku. Pogranicznicy dowożą nas kilka kilometrów dalej pod swoją bazę i rozbijamy tam biwak.
Powoli robiło się już ciemno i tak musielibyśmy się zatrzymać na nocleg, ale szkoda czasu, który jutro moglibyśmy przeznaczyć na jazdę, a będziemy rano musieli spędzić na odprawie paszportowo-celnej.
Nocleg na trasie