Turkmenistan, Iran, Azerbejdżan 2014 – dzień 30

8.00 – 22.00, Kalisz 885 km.

Po przejechaniu dotychczasowego dystansu odległość jaką mamy dzisiaj pokonać to pikuś. Czujemy się jakbyśmy byli już w domu. Wyjeżdżamy z kempingu i wskakujemy na autostradę. Autostrada kończy się za Budapesztem i od tego miejsca tego miejsca toczymy się zwykłymi drogami. Słowacja, kilkanaście kilometrów w Czechach i nasza Polska. Mimo „strefy Schengen” nasz kraj rozpoznaje się od razu, bo takiego nagromadzenia bezsensownych, dublujących się i durnych znaków nie ma nigdzie na świecie. Ktoś „zarabia” na tej głupocie, a my za to płacimy. Na szczęście jest poza Polską cały świat gdzie człowiek odpoczywa od głupoty, radarów, czających się znienacka policjantów i municypalnych strzegących rzekomo porządku.

Land Rover jedzie bezpośrednio do Kalisza, natomiast ja Toyotą podrzucam kumpla do Częstochowy skąd zabiera go rodzina do Białegostoku. Do domu dojeżdżam wieczorem i wyprawa się kończy.